środa, 10 sierpnia 2011

Z serii : zdarzyło się kiedyś...

Zarobiłam jakiś czas temu mandat - pierwszy w życiu, dlatego o nim wspominam...a i pretekstem się stanie do opowiedzenia pewnej historii, która spotkała ostatnio pewnego znajomego...
Mandat przyjęłam, a jakże by inaczej - z uśmiechem, dodając panom policjantom na pożegnanie, że zaprawdę czuję się pokrzywdzona, gdyż wszyscy na drodze mnie wyprzedzili, a oni złapali akurat mnie...innych pewnie nie zdążyli:)
Z mandatu tak naprawdę więcej jest radości niźli smutku, gdyż o dumę przyprawił on tatę z córki i Kocura z przyszłej żony - że Kat taki drogowy pirat. Nie pojmując tej pokrętnej logiki, dodam żem raczej pirat kategorii koguciej, a mandat dostałam za 72km na 50:))
Niemniej jednak od tego czasu z panami policjantami żyję raczej w stosunkach, które trudno nazwać przyjacielskimi - ot, się mijamy czasem na drodze i tyle... Stan ten być może będzie musiał ulec zmianie, gdyż Kocur mój osobisty wymyślił sobie zmienić ścieżkę kariery i zyskując na mandatach** - zostać policjantem! A jak powszechnie wiadomo - zły to ptak co własne gniazdo kala - o policjantach wypowiadać się mi przyjdzie w samych superlatywach ...
Korzystając z okazji, że stan ten jest czasem przyszłym, dokonam niniejszym aktu zemsty za te moje 4 pkty  i opowiem pewną historię...
Bohaterem historii jest kolega, który jak co dzień, wracał sobie z pracy i został zatrzymany przez panów policjantów za przekroczenie prędkości ( nie jest to zaiste nic dziwnego akurat w jego wykonaniu - swego czasu ścigał się z samochodem, który finalnie okazał się nieoznakowanym wozem policyjnym:) w nagrodę mógł pooglądać film, ze sobą w roli głównej - bezcenne, a jego kosztowało to tylko 500zł:) ).
Rutynową czynnością przy takich kontrolach jest dmuchanie - a mój całkiem trzeźwy kolega tak dmuchał, że wydmuchał! Alkomat zapikał, a panowie zakomunikowali "pan pił, proszę pana".
Kolega zaprzeczył, ale dowód is dowód, a z dowodem nie wygrasz - więc kolega poprosił o weryfikację wyniku na innym alkomacie...
Inny alkomat, a i owszem był, ale na komisariacie, więc poprosił o jazdę na komisariat kierując się cichaczem w stronę radiowozu - wszak "pan pił, proszę pana...". Panom policjantom jednak nie udało się powiązać wyniku na alkomacie z prawdopodobnym niebezpieczeństwem na drodze wynikającym z powyższego  i ze spokojem zakomunikowali - "dobrze, pojedźmy na komisariat, proszę jechać za nami...." :)))

Finał tej bajki jest krótki i niektórym znany - więcej jest tej logiki, której nie skumamy...


**w przypadku Kocura zysk na mandatach, których nie dostanie może nawet przerosnąć korzyści...

2 komentarze:

  1. Historia piękna. Można mieć tylko nadzieję, że Kocur podniesie średnią IQ w swojej przyszłej branży :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a propos policjantów- oni mają testy psychologiczne. Zawsze śmiałam się, że po to aby odsiać jednostki inteligentne i niezależne, a pozostawić te niezbyt rozgarnięte bo łatwiej nimi sterować i nie będą miały ambicji aby zostać KOMENDANTEM :P

    OdpowiedzUsuń